Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 16 czerwca 2025 19:54
Reklama

16 grudnia 1981 – zginęli w stanie wojennym

16 grudnia 1981 – w rzece Linawie na drodze z Elbląga do Gdańska utonął czołg z 4 żołnierzami. Jechali do Gdańska wzmocnić obstawę rafinerii. Wśród zabitych był jeden elblążanin. Przez wiele lat o tej tragedii nie wolno było mówić, a władza PRL do niej się nie przyznawała.
16 grudnia 1981 – zginęli w stanie wojennym

W sobotę 12 grudnia 1981 było przeraźliwie zimno i sypał śnieg. Coś musiało wisieć w powietrzu, bo w jednostce ograniczono liczbę przepustek. Już było ciemno, gdy ogłoszono alarm, ale nie jak zawsze wyciem syreny, lecz telefonicznie. Na korytarzach pododdziałów migały tylko światła z napisem ALARM! Dyżurni podoficerowie odebrali rozkazy ze sztabu i natychmiast wysłali łączników po kadrę. Żołnierzom rozdano broń i ostrą amunicję. Załogi pobiegły do czołgów grzać silniki. Jeszcze przed północą jednostka opustoszała, wszyscy udali się w rejon zgrupowania do Puszczy Kampinoskiej. W jednostce pozostało tylko kilka czołgów.

16 grudnia w nocy następny alarm. Żołnierze klną na solidaruchów. To przez nich ta wojna, przez nich mają przedłużoną służbę, przez nich niczego nie ma w sklepach. Przed szóstą rano z jednostki przy ul. Grottgera w kierunku Gdańska wyrusza kolumna samochodów, a chwilę później czołgi. Na E-81 czołgi mkną 60 km/h i doganiają kolumnę. Za Nowym Dworem próbują wyjść na czoło kolumny. Jeden z nich traci przyczepność i przełamując barierę wpada do zamarzniętej rzeki Linawy.  Kolumna jedzie dalej, zatrzymuje się tylko jeden z samochodów, ale po czołgu nie ma śladu. W radiostacji słychać na przemian przekleństwa i wzywanie Boga.

Kilka dni później ściągnięto wielki dźwig, by wydobyć wóz i uwięzionych w nim żołnierzy. Czołg był przewrócony gąsienicami do góry i miał otwarty właz. W środku były ciała trzech żołnierzy, czwarty wypadł w chwili katastrofy i utonął wraz z kolegami pod lodem. O tragedii nie można oficjalnie mówić, ale nie da się też jej ukryć. Zwłaszcza, że jeszcze przez kilka dni w tym miejscu stoi wojskowy samochód, a nurek przeszukuje dno w poszukiwaniu broni i amunicji, które wypadły z czołgu.

Dwanaście lat później, również 16 grudnia, już w wolnej Polsce Biskup Elbląski Andrzej Śliwiński poświęcił krzyż i tablicę upamiętniającą tragiczny poranek 16 grudnia i śmierć czterech żołnierzy. Była kompania honorowa, władze samorządowe i wojewódzkie, były rodziny poległych w wypadku żołnierzy. Ich nazwiska nie są już skrywaną tajemnicą: dowódca czołgu - kpr. podchor. Marian Pudlak, działonowy - kpr. Wiesław Stankiewicz (elblążanin), kierowca mechanik - st. szer.  Roman Tofiluk i ładowniczy - st. szer. Henryk Krosno. Pośmiertnie członków załogi awansowano do stopnia sierżanta, a dowódcę do stopnia podporucznika. 

(foto: niezalezna.pl) 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptuję regulamin serwisu Truso.tv, którego administratorem jest Truso Media sp. z o.o. z siedzibą w Elblągu, przy ulicy zacisze 4/N. Kontakt pod adresem e-mail: [email protected] lub pod adresem korespondencyjnym siedziby spółki. Jednocześnie udzielam zgody na przetwarzanie danych wpisanych w formularzu i wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach przesyłania informacji marketingowych firmy Truso Media Sp. z o.o. za pomocą środków komunikacji elektronicznej.

Komentarze

Reklama
Reklama