17 stycznia 1955 – w wyniku wichury zniszczeniu uległy zabytkowe sklepienia i okna odbudowywanego kościoła św. Mikołaja. Wichura zerwała dach nad zakrystiami kościoła.
Podczas długotrwałych walk o Elbląg w styczniu i lutym 1945 roku ucierpiały wszystkie elbląskie kościoły. Najmniej zniszczone były kościoły w Kolonii Pangritza (na Zawadzie) – św. Wojciecha i św. Pawła. Niewiele ucierpiał też nowomiejski kościół Trzech Króli. Ale władze nie godziły się na oddanie wiernym nowomiejskiej świątyni, doprowadzając do jej dewastacji, a później rozbiórki. Przez pierwsze powojenne lata życie religijne elblążan skupiało się wokół niewielkiego kościoła przy ul Robotniczej (przed wojną należał do baptystów). Pocztowo nie wyobrażano sobie odbudowy zrujnowanego kościoła św. Mikołaja. Goły kikut jej wieży latami sterczał nad morzem ruin Starego Miasta.
Dopiero w 1949 roku ks. Wacław Hipsz zgromadził wokół siebie ludzi, którzy dawali nadzieję na odbudowę z ruin kościoła „zabytkowego” (tak przez wiele lat elblążanie nazywali dzisiejszą katedrę). Powstał Komitet Odbudowy Zabytkowego Kościoła św. Mikołaja. Należało najpierw odgruzować teren, a gruz tworzył 5-metrową warstwę. Na pozbawionych stropów ścianach wyrosły już brzozy, a ceglane filary zaczęły się niebezpiecznie przechylać. W 1950r. wylano betonowy stropodach, który zespolił konstrukcję. Ale rok później wysiedlono z Elbląga mającego wielki autorytet u elblążan ks. Hipsza i prace przerwano na kilka lat. Dopiero w 1954 ks. Gedymin Pilecki pokierował budową trójkalenicowego dachu. Niestety, zimą 1955 roku przyszedł huragan, który zerwał zabytkowe sklepienia nad zakrystiami i powyrywał okna kościoła. Zniszczenia były niewyobrażalne i mocno opóźniły odbudowę kościoła.
Napisz komentarz
Komentarze