28 stycznia 1945r. armia radziecka do oblegania Elbląga użyła artylerii, w tym osławionych katiusz (Niemcy nazywali je „organami Stalina”). Tego też dnia d-ca armii Wisła reisfuhrer SS H. Himmler wydał rozkaz bezwzględnej obrony Elbląga jako „pomostu pomiędzy Wschodem i Zachodem”. Niemcy odzyskali łączność lądową z Gdańskiem. Do miasta wróciła straż pożarna i lekarze. Na chwilę włączono prąd.
Pierwsze rosyjskie czołgi pojawiły się na ulicach Elbląga 23 stycznia. Dowodzony przez kpt. Diaczenkę wydzielony oddział niepostrzeżenie przedarł się z Zalewa do Pomorskiej Wsi. Dopiero tu Rosjanie zostali rozpoznani, jednak udało im się wedrzeć do niczego niespodziewającego się miasta. Czołgi dojechały do Placu Wolności, gdzie otwarto ogień i oddział rozdzielił się na dwie grupy. Jeden z czołgów został trafiony, ale reszcie udało się umknąć z miasta.
Pojawienie się Rosjan w oddalonym od frontu mieście wywołało panikę. Ludność cywilna próbowała uciekać koleją, ale pociągi już nie jeździły. Nielicznym udało się wsiąść na budowane w stoczni statki. Ale podróż ta była niebezpieczna, bo Rosjanie dotarli już nad Zalew Wiślany. Pozostawał ucieczka na pieszo lub czym się dało za zachód. Jako jedni z pierwszych Elbląg opuścili funkcjonariusze partyjni i straż pożarna. Nie było komu gasić pożarów, zresztą nie było prądu, wody w kranach, a rzeka była zamarznięta. Sytuacja była beznadziejna. Mimo to oszukiwano dowódców oraz ludność cywilną rzekomym kontratakiem i odwróceniem frontu. Himmler nakazał bezwzględnie bronić Elbląga, ogłaszając miasto przedmościem, czyli czymś w rodzaju twierdzy osłaniającej drogę w kierunku Wisły.
Napisz komentarz
Komentarze