8 marca 1521 - nieudany napad krzyżacki na Elbląg, upamiętniony w legendzie o piekarczyku.
Elbląg po raz trzeci i ostatni skutecznie obronił się przed wrogiem. Pierwszy raz to było w 1244 r., gdy gdański książę Świętopełk najechał nasze, pozbawione obrony, miasto. Wszyscy zdolni utrzymać w ręku kuszę lub topór mężczyźni ruszyli bić się z Prusami. Świętopełk był pewien, że bez walki zajmie gród. Jak podaje legenda, nie udało mu się, bo elblążanki przebrały się w stroje mężów i narobiły na murach takiego hałasu, że przegnały najeźdźców. Trzydzieści lat później miasto obroniło się przed Prusami. A w marcu 1521 r. dało odpór Krzyżakom. A było to tak:
„Nocą od strony Braniewa skradał się oddział krzyżacki, by zająć Elbląg, podobnie jak inne miasta Prus. W drodze rozpoznał ich karczmarz z Milejewa, lecz świętujący mieszczanie nie uwierzyli mu. Krzyżacy mieli w mieście szpiegów, którzy nad ranem obezwładnili strażników z Bramy Targowej i zaczęli podnosić kraty. Przeszkodził im w tym legendarny piekarczyk, przecinając łopatą liny i zamykając dostęp do miasta. Dla upamiętnienia tego czynu król nakazał wmurować w bramę dwa głazy z wyrytymi łopatami, a dzień 8 marca świętowany był jeszcze przez ponad trzysta lat.”
Kolejnym najeźdźcom miasto otwierało bramy już po kilku wystrzałach. Cierpiał na tym honor, ale nie mury. Niestety, cierpiała też kasa miejska – Szwedzi i Francuzi łupili jak popadło. Jedynie wojska rosyjskiego cara Piotra I, gdy w 1713 r. opuszczały Elbląg, zapłaciły za swój pobyt co do denara. Niestety, 232 lata później Rosjanie już nie byli tak honorowi…
Napisz komentarz
Komentarze