3 maja 1660 – podpisano pokój oliwski kończący wyniszczającą kraj wojnę ze Szwedami, zwaną Potopem. Co roku w Elblągu i Gdańsku obchodzono tego dnia święto państwowe.
Była prawie północ 3 maja 1660 roku, gdy francuski poseł de Lumbres na środku krużganka oliwskiego klasztoru czekał na podpisany przez Szwedów i Polaków pokojowy traktat. Z obu stron zbliżali się do niego posłowie - szwedzki i polski, za nimi mnisi z zapalonymi pochodniami, dworzanie i tłum ludzi, czekających na zakończenie strasznej i wyniszczającej kraj wojny. Posłowie podali Francuzowi dokumenty, a ten przekazał je przeciwnej stronie. W taki sposób rozmawiano ze sobą, a właściwie nie rozmawiano od czterech miesięcy. A jednak udało się, jest pokój! Oliwski kościół pojaśniał od świec i pochodni, wypełnił się rycerstwem i magnaterią, rozbrzmiało uroczyste Te Deum.
Od początku mnożyły się problemy: Polacy chcieli, by rokowania odbywały się na Warmii - we Fromborku lub Braniewie, Szwedzi woleli uległy im Elbląg. Z trudem zgodzono się, by spotkać się w Oliwie. W klasztorze dla obu stron przygotowano dwa pokoje z osobnymi wejściami, by Polacy ze Szwedami nie musieli się spotykać. Z obiema stronami rozmawiał tylko poseł francuski de Lumbres i to jemu najbardziej zależało na podpisaniu traktatu pokojowego. W zakończenie wojny między Szwecją a Polską zaangażowane było pół Europy. Animozji było tak wiele, że królowa Ludwika Maria, która zajęła się organizacją, miała nie lada problemy. Austriacki poseł nie znosił się z posłem francuskim i nie chciał z nim rozmawiać. Swoje stanowiska wypisywał na kartkach, które Francuzowi podawał przez Polaków i Szwedów, a ten po zapoznaniu się oddawał im do wiadomości. Z uwagi na bezpieczeństwo trzymilową strefę wokół klasztoru ogłoszono za neutralna.
Mijały miesiąc za miesiącem, a postępów w rozmowach nie było: Szwedzi nie chcieli zrzec się Inflant, a polski król prawa do korony szwedzkiej. Aż nadeszła wieść o przedwczesnej śmierci młodego króla szwedzkiego Karola X Gustawa, co odmieniło szwedzkie stanowisko. Ale nie na długo i znów nastał impas. Jan Kazimierz chciał już opuścić Oliwę, ale dał się ubłagać i wreszcie 3 maja późno w nocy traktat podpisano, choć nie przy jednym stole. „Jedna strona podpisała traktat w sali pokojowej, a druga w domu przeora. Wzajemna zaś wymiana instrumentów pokoju nastąpiła u bramy kościelnej, prowadzącej z krużganku do świątyni tam gdzie później wmurowano tablicę pamiątkową". Polska odstąpiła Szwedom część Inflant I uznała niepodległość Prus, Jan Kazimierz zaś zrzekł się dla siebie i za swoich następców na wieczne czasy korony szwedzkiej.
W Gdańsku i Elblągu na wieść o pokoju rozdzwoniły się dzwony. Wiwatom nie było końca. Rady obu miast ogłosiły 3 maja państwowym świętem, które czczone było przez następne stulecia. Niestety, Elbląg nie w pełni odzyskał wolność. Wprawdzie paragraf 7 traktatu pokojowego przyznawał Elbląg Polsce, jednak Jan Kazimierz potwierdził traktat welawsko – bydgoski, przez co nad miastem pozostał zastaw.
Ryc. Alegoria pokoku oliwskiego
Napisz komentarz
Komentarze