KRZYSZTOF SIDORKIEWICZ, POLITOLOG, WYKŁADOWCA UWM OLSZTYN I PWSZ ELBLĄG
To nie jest nowy pomysł. On już od dawna funkcjonuje w programach wyborczych różnych partii politycznych. Ta obecna propozycja dotyczy organu wykonawczego, czyli wójta, burmistrza i prezydenta. Tu należy od razu zadać pytanie: dlaczego ta kwestia nie miałaby objąć także radnych lub parlamentarzystów; dyskusji wymaga również sprawa ilości tych kadencji. Dwie to może być za mało... więc może trzy?!
Zapewne jest bardzo dużo przykładów w tej demokracji lokalnej, gdzie rzeczywiście obserwujemy zasiedziałe „sitwy”, gdzie trudno komukolwiek się przebić i tam też konieczna byłaby naturalna wymiana elit. Ograniczenie kadencji mogłoby w pewnym stopniu ten problem rozwiązać. Są też jednak przykłady osób, które znakomicie funkcjonują w samorządach, robią dobrą robotę, ale nie chcą iść do „dużej polityki”. Z pewnością jest to taki temat, który może wywołać interesującą dyskusję i przyznam, że sam jestem ciekaw jak do tych pomysłów odniosłyby się ugrupowania polityczne. Podstawową sprawą jest jednak czas wejścia w życie tego rozwiązania. Ja nie jestem prawnikiem, ale biorąc pod uwagę wypowiedzi ekspertów to wydaje się że powinien być jakiś okres vacatio legis. Przepisy powinny wejść w życie po upływie kolejnych dwóch, trzech kadencji. Załóżmy, że zmiany wchodzą w życie teraz i obecni prezydenci, burmistrzowie, wójtowie nie mogą kandydować... to rzeczywiście wygląda jak „skok” na urzędy jednej opcji politycznej. Mielibyśmy wówczas do czynienia z działaniem prawa wstecz.
"Przepisy powinny wejść w życie po upływie kolejnych dwóch, trzech kadencji" - uważa Krzysztof Sidorkiewicz.
Jeśli przepisy miałyby wejść w życie po upłynięciu tych dwóch, trzech kadencji to myślę że ta propozycja mogłaby uzyskać zdecydowaną większość parlamentarną. Na tę chwilę jednak znamy zbyt mało szczegółów tej propozycji. Więcej będzie można coś powiedzieć gdy powstanie konkretny projekt ustawy. Następne wybory samorządowe będą jesienią 2018 roku, więc najpóźniej do lata te kwestie powinny być już ustalone, by najpóźniej rok przed wyborami sytuacja była jasna dla wszystkich.
______________________________________________________________________________________
LEONARD KRASULSKI, POSEŁ RP, PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ
Poprzez wprowadzenie zmian w samorządach nie mamy na celu eliminacji samorządowców z życia publicznego. Trzeba zlikwidować patologie, które mają w tym momencie miejsce w samorządach i podnieść jakość rządzenia. Zmiany w ordynacji wyborczej powinny mieć między innymi charakter techniczny, aby zapobiec fałszowaniu wyborów. Ci, którzy są dobrymi wójtami, burmistrzami czy prezydentami nie mają zamkniętej drogi do dalszego udziału w życiu publicznym. Nie chodzi o to, by kogoś dyskryminować. Chodzi o to, by zmienić miejsce, w którym działają.
______________________________________________________________________________________
JERZY WCISŁA, SENATOR RP, PLATFORMA OBYWATELSKA
Przede wszystkim wszelkie zmiany, wprowadzane do ordynacji wyborczej, powinny odnosić się do przyszłych, a nie obecnych kadencji. Bierzmy pod uwagę osoby, które np. zrezygnowały z pracy, by zostać wójtem, burmistrzem lub prezydentem miasta i które być może tych decyzji by nie podejmowały wiedząc, że po kilku latach ustawowo zabroni im się kontynuowania wybranej drogi życiowej. Sama idea ograniczenia liczby kadencji ma swoje zalety, choć ma i wady, i trzeba je wszystkie przeanalizować. Ważną zaletą jest objęcie większej liczby obywateli uczestnictwem w aktywnym życiu samorządowym oraz ograniczeniem tzw. rutyniarstwa i możliwości tworzenia różnych personalnych „układów". Wadą, uniemożliwienie kontynuacji swojej misji przez osoby, które są bardzo dobrymi samorządowcami, burmistrzami i wójtami (a takich i w naszym regionie nie brakuje). Dlaczego mielibyśmy odmawiać mieszkańcom prawa do powierzenia miasta lub gminy dobremu menadżerowi?
Ważną zaletą jest objęcie większej liczby obywateli uczestnictwem w aktywnym życiu samorządowym oraz ograniczeniem tzw. rutyniarstwa i możliwości tworzenia różnych personalnych „układów".
I ostatnia kwestia. Jeśli mamy wprowadzać kadencyjność, to dlaczego tylko w samorządach, a nie w parlamencie? Tu obowiązują te same uwarunkowania. Jeśli mamy ograniczyć liczbę kadencji, to zasada powinna obowiązywać dopiero od następnych kadencji, obejmować nie tylko samorządy, ale też parlament: posłów i senatorów. Być może, uzasadnione byłoby wydłużenie kadencji np. do 5 lat, by wybrani mogli skutecznie kontynuować rozpoczęte projekty, które najczęściej trwają dłużej niż jedna obecna kadencja.
______________________________________________________________________________
ANDRZEJ KOBYLARZ, POSEŁ RP, KUKIZ` 15
Propozycje zmian w ordynacji wyborczej, o których rozmawiamy, zostały przedstawione w sposób chaotyczny i wciąż trudno mówić o jakiejś sprecyzowanej propozycji PiS w tej sprawie. Oczywiście od razu rzuca się w oczy zablokowanie możliwości startu prezydentom miast, mówiąc oględnie nieprzychylnych partii rządzącej. Wygląda to na działania w celu wyeliminowania konkurencji politycznej, a nie na rzecz obywatela. Co do samego pomysłu dwukadencyjności, to warto się zastanowić nad tym rozwiązaniem.
"Oczywiście od razu rzuca się w oczy zablokowanie możliwości startu prezydentom miast, mówiąc oględnie nieprzychylnych partii rządzącej" - komentuje Andrzej Kobylarz.
Uważam, że należy dać możliwość mieszkańcom danej społeczności decydowania o tym, kto będzie stał na czele gminy. Jednak warto zastanowić się nad wprowadzeniem pewnego progu procentowego, który np. po wypełnieniu przez wójta czy burmistrza dwóch kadencji, musiałby w kolejnych wyborach wygrać w sposób zdecydowany, z wyższym poparciem. Np. ustalić stosunek głosów 60 do 40 w przypadku ubiegania się o trzecią kadencję. W każdym razie czas najwyższy na dyskusję nt. ordynacji wyborczej, która powinna sprzyjać obywatelom, a przede wszystkim zabezpieczać ich interes w taki sposób, aby np. móc odwołać polityka nie wywiązującego się z obietnic.
____________________________________________________________________________
ZARZĄD OKRĘGU WARMIŃSKO-MAZURSKIEGO RAZEM
Partia Razem ma w swoim programie wprowadzenie kadencyjności w działalności publicznej. Tę zasadę stosujemy np. w wewnętrznych działaniach partii. Władze wybierane są przez wszystkie członkinie i wszystkich członków raz do roku, na jednoroczne kadencje. W Razem daną funkcję można pełnić maksymalnie przez cztery roczne kadencje z rzędu. Partia Razem stoi na stanowisku, że należy wprowadzić zmiany w ordynacji wyborczej, które ukrócą nieograniczoną kadencyjność polityków. Uważamy, że zbyt długie sprawowanie władzy wypacza, demoralizuje oraz powoduje stopniowe niedostrzeganie potrzeb ogółu społeczeństwa. Dlatego opowiadamy się za wprowadzeniem limitu sprawowania politycznych mandatów. Uważamy, że zarówno władze samorządowe, jak i posłowie oraz senatorowie, powinni mieć ograniczoną liczbę kadencji do dwóch pod rząd. Jednakże uważamy, że proponowany przez PiS projekt będzie niezgodny z obowiązującym prawem, jeśli wprowadzi się go przy założeniu, że pełnione dotychczas kadencje spełniają ten warunek. Opowiadamy się przeciwko psuciu - kolejny już raz - przez PiS polskiego prawa. Uważamy, że zasada „lex retro non agit” (prawo nie działa wstecz) w jakikolwiek sposób nie może zostać złamana!
"Jednakże uważamy, że proponowany przez PiS projekt będzie niezgodny z obowiązującym prawem, jeśli wprowadzi się go przy założeniu, że pełnione dotychczas kadencje spełniają ten warunek" - to stanowisko Partii Razem.m
Jednocześnie popieramy pomysł zlikwidowania systemu jednomandatowych okręgów wyborczych. System JOW-ów jest szkodliwy dla demokracji! Promuje on tylko zwycięzcę wyborów, który często wygrywa z mniejszościowym poparciem (najlepszym tego przykładem są zeszłoroczne wybory prezydenckie w USA, które wygrał republikanin Trump mimo tego, że otrzymał o ponad 2 miliony głosów mniej!). Przywrócenie poprzednio obowiązujących reguł pozwoli na bardziej demokratyczny podział mandatów w gminach. Partia Razem jest przeciwna funkcjonowania JOW-ów. W wewnętrznych, demokratycznych procedurach używamy systemu STV – Pojedynczego Głosu Przechodniego. To ordynacja, która łączy zalety metod większościowych i proporcjonalnych, nie posiadając jednocześnie większości ich wad. Opiera się na głosowaniu preferencyjnym.
A co o propozycji PiS sądzą nasi czytelnicy? Czekamy na Wasze komentarze. Najciekawsze pokażemy na naszej antenie.
Napisz komentarz
Komentarze